W Boga nie wierzę, ale w miłość tak. Bóg mnie zawiódł, ale... miłość też...-zdają się mówić zdołowani bohaterowie.
Kolejny film który fosuje tezę że miłość(ta do drugiej połówki) w życiu człowieka jest najważniejsza. Każda z postaci rozpaczliwie pragnie uczucia, jednocześnie nie mogąc go osiągnąć co tylko potęguje depresyjny wymiar filmu.
Formalnie dzieło zbliżone to Słowa i Dnia gniewu, jednak ogólnie brak mu "błysku", rysu genialności znamionującego tamte filmy, brak ciekawie skonstruowanych scen czy większego natężenia emocjonalnego, przez co momentami najzwyczejniej w świecie wkrada się nuda.
Od siebie dodam że postępowanie Gertrudy oceniam dosyć negatywnie, bo mimo realnych sposobności nie umiała osiągnąć szczęścia.
7/10
Gertruda domaga się miłości, ale właściwie czego ona chce? Zachowuje się jakby miała cały czas 16 lat.
Zgadzam się z tym, że nie jest to szczególnie udany film. Sentymentalny i patetyczny, ale w odróżnienia od Słowa nie wywołuje większych emocji u widza. Brak ciekawych zwrotów akcji.